Powieść "Ludzie bezdomni" została opublikowana z datą: a) 1903 b) 1900 c) 1898 d) 1899 Zachwyt nad posągiem Wenus z Milo to realizacja poglądu o: a
Bohaterowie „Popiołów”. Głównym bohaterem jest Rafał Olbromski, młodzieniec pełen energii, głodny życia, śmiały i uparty. Z zapałem oddaje się przyjemnościom, tańcom, flirtom, polowaniom. Jest krnąbrny, nie podporządkowuje się ani woli ojca, ani pedagogów. Krzyś zazdrości mu tej beztroski, siły, męskości.
Rybak, Wenus z Milo oraz rozdarta sosna 🦥. Ludgie Bezdomni STEFAN ZEROMSKI geneza Jest to powieść Stefana Żeromskiego, która ukazała się W 1899, z datą 1900r. Była to piąta z kolei książka tego pisana, jej wydanie krytycy i czytelnicy uznali za wielkie. ale także społeczno-politycznym. zeromski przygotowywał się do pisania tej
Study with Quizlet and memorize flashcards containing terms like Węglichowski, Krzywosąd, Korzecki and more.
Bezdomni to ludzie, którzy nie mają własnego domu. W takim dosłownym sensie bezdomnymi w powieści są nędzarze z Paryża i Warszawy, robotnicy mieszkający w skrajnych warunkach życiowych. Problem bezdomności w utworze jest jednak znacznie szerszy, można go postrzegać w sensie metaforyczno-symbolicznym.
Ludzie bezdomni Paryż, Warszawa, Cisy, Zagłębie, koniec XIX wieku. Tomasz Judym, syn biednego szewca warszawskiego z ulicy Ciepłej, absolwent warszawskiej medycyny, przebywając od piętnastu miesięcy na praktyce lekarskiej (chirurgicznej) w Paryżu, spaceruje ulicami miasta i następnie zachodzi do galerii sztuki w Luwrze.
. Powieść „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego, to dzieło powstałe na styku epok – zawiera w sobie elementy pozytywizmu, ale również widać w nim bardzo silne wpływy rodzącego się modernizmu. Następuje na przykład odejście od narratora, który ma pełną wiedzą o otaczającym świecie (narrator wszechwiedzący) – wydarzenia poznajemy raczej z perspektywy poszczególnych postaci. Powoduje to pewien problem, ponieważ powieść, o której mowa, ma ważne przesłanie społeczne – przyjęta forma narracji sprawia jednak, że pojawia się ryzyko popadnięcia w subiektywizm. Żeromski znalazł wyjście z tego problemu w symbolizmie. Otóż autor „wycofuje” się ze świata przedstawionego, jednak w niektórych fragmentach powieści zostawia swoje „komentarze” w postaci symboli. Dzięki nim widzimy, jakie miało być przesłanie poszczególnych scen lub nawet całego dzieła. Już w pierwszym rozdziale stykamy się z dwoma wyraźnymi symbolami. Tomasz Judym, główny bohater, zwiedza Luwr i podziwia tam dwa dzieła – Wenus z Milo, a także francuskie płótno, przedstawiające rybaka. Z jednej strony więc obserwuje wyjątkowe dzieło klasycznej starożytności, pełne ładu i ponadczasowego piękna. Wenus z Milo to symbol harmonii i szczęścia. Nabiera jednak dodatkowego znaczenia, gdy zostaje skontrastowana z obrazem ukazującym ciężką dolę klas niższych. Rybak ukazuje ból i trudy zwykłych ludzi, nędzę ich żywota. W tym kontekście Wenus zaczyna też oznaczać wyższe klasy społeczne – te, które mogą sobie pozwolić na życie harmonijne i piękne. Dla zwykłych ludzi ziemskie bytowanie to cierpienie, a nie ład. Judym jeszcze o tym nie wie, ale my zdajemy sobie sprawę, że scena ta zapowiada jego konflikt wewnętrzny – czy nasz bohater opowie się za biedotą i spróbuje ulżyć jej cierpieniu, czy też będzie aspirował do „dobrego towarzystwa” i zostanie dorobkiewiczem? Zapewne sprawa ta rozstrzyga się w pełni dopiero pod koniec dzieła, gdy Judym udaje się do umierającej kobiety, która osieroci dzieci. Kiedy ona kona, bohater słyszy pawi krzyk – oznacza on grozę istnienia, cierpienie, jakie panuje na ziemi. Wydaje się, że wtedy Judym decyduje się ostatecznie wyrzec własnego szczęścia i całkowicie oddać walce z bólem innych. Oczywiście taka decyzja nie jest lekka. Oznacza to cierpienie dla samego Judyma – odtrąca on ukochaną kobietę i jedyną szansę na kontakt z bratnią duszą. Służba dla innych to samotność – symbolem tego jest rozdarta sosna, pojawiająca się z zakończeniu powieści. Klamra kompozycyjna spina dzieło – na początku symbole ukazywały wewnętrzne sprzeczności w duszy bohatera. Teraz widać, że przyniosły mu one prawdziwe cierpienie. Symbole spełniają ważną rolę w powieści Stefana Żeromskiego. Pozwalają nam lepiej zrozumieć dylematy bohatera i sprawiedliwiej ocenić jego postępowanie. Rozwiń więcej
Streszczenie Ludzi bezdomnych Stefana Żeromskiego. Szacunkowy czas czytania - 35 minut. Nie masz tyle czasu? Sprawdź: streszczenie w pigułce, także inne artykuły rozdziałów: Tom pierwszy 1. Wenus z Milo 2. W pocie czoła 3. Mrzonki 4. Smutek 5. Praktyka 6. Swawolny Dyzio 7. Cisy 8. Kwiat tuberozy 9. Przyjdź 10. Zwierzenia Tom drugi 11. Poczciwe prowincjonalne idee 12. Starcy 13. Ta łza, co z oczu twoich spływa… 14. O świcie 15. W drodze 16. O zmierzchu 17. Szewska pasja 18. Gdzie oczy poniosą 19. Glikauf! 20. Pielgrzym 21. Asperges me… 22. Dajmonion 23. Rozdarta sosnaTom I Streszczenie rozdziału - Wenus z Milo Tego dnia Tomasz Judym wracał przez Pola Elizejskie z Lasku Bulońskiego, dokąd zawsze jeździł koleją obwodową. Dzień był upalny, powietrze przesycone zapachem akacji. Zbliżała się pora spacerów i Pola zaczęły zapełniać się nadjeżdżającymi karetami. Judym usiadł na ławce pod kasztanowcem, zajmując miejsce tuż obok niani z dwojgiem dzieci. Odpoczywając, obserwował wykwintnie ubranych ludzi, spacerujących po chodnikach. Po jakimś czasie wolnym krokiem ruszył na plac Zgody. Wreszcie udał się w głąb ogrodu des Tuileries i skierował się w stronę kościoła Saint-Germain-l’Auxerrois. Przez cały czas rozmyślał o swym kawalerskim mieszkaniu na Boulevard Voltaire, które zajmował od roku i które odstręczało go pustką ścian i banalnością sprzętów. Nie chciało mu się pracować ani iść do kliniki. Zatrzymał się przy Luwrze i spoglądając na mętne wody Sekwany, postanowił zwiedzić pałac. Po chwili dotarł do głównego wejścia i zaczął przechadzać się po chłodnych salach pierwszego piętra. Zadowolony z odpoczynku od wrzawy ulicy paryskiej i upału, siadł na ławce przy pomniku Wenus z wyspy Melos. Wcześniej widział posąg, lecz nie zwracał na niego uwagi. Teraz, wyraźnie odprężony panującym chłodem, zaczął wpatrywać się w oblicze marmurowej piękności. Dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie, że ma przed sobą wizerunek Afrodyty i mimo woli w pamięci odżyła legenda o powstaniu kobiety z piany morskiej. Zamyślony, nie zwrócił uwagi na osoby, które przechodziły obok. Ocknął się dopiero wówczas, kiedy usłyszał kilka zdań wypowiedzianych po polsku. Zdziwiony, ujrzał cztery osoby „pozaparyskie”. Na przedzie szły dwie młode panienki, z których starsza miała około siedemnastu lat. Za nimi podążała powoli starsza kobieta, z siwymi włosami i nadal piękną twarzą. Obok niej szła panna dwudziestokilkuletnia, prześliczna i smukła. Wszystkie stanęły przed posągiem i podziwiały go w milczeniu. Starsza pani odczuła zmęczenie i usiadła na ławeczkę. Judym wstał i odszedł na bok, zwracając na siebie uwagę panien. Jedynie starsza, pochłonięta przeglądaniem informatora, nie zauważyła mężczyzny. Judym z zainteresowaniem wpatrywał się w jej twarz i nieznacznie śledził jej ruchy. W pewnej chwili zauważył, że i ona przygląda mu się spod lekko opuszczonych powiek. Tymczasem najstarsza z panien zbliżyła się do posągu i zaczęła wpatrywać się w wizerunek bogini z zaciekawieniem. Judym skupił uwagę na niej i stwierdził, że dziewczyna stara się zapamiętać rysy Wenus. Starsza dama wspomniała, że wcześniej widziała inną rzeźbę z marmuru, przedstawiającą scenę mitologiczną, lecz nie wiedziała, czy może pokazać ją swoim podopiecznym. Jedna z panien uśmiechem stwierdziła, że są w Paryżu i należy „umoczyć wargi w pucharze rozpusty”. Młodsza z panienek, Wanda, uznała, że tracą czas na zwiedzanie, zamiast spacerować po ulicach. Judym, przysłuchujący się rozmowie, poczuł się jak intruz. Miał ochotę przyłączyć się do dialogu, lecz stał bezradnie. W pewnej chwili, słysząc, że panie mają zamiar iść obejrzeć „Amora i Psyche”, zaproponował, że może wskazać im najbliższą drogę. Dostrzegając niezadowolenie starszej damy, przeprosił za swój nietakt, wyjaśniając, że w Paryżu bardzo rzadko ma okazję słyszeć polską mowę. Dodał, że od piętnastu miesięcy przebywa w mieście, pracując w klinikach w dziedzinie chirurgii. Dama przedstawiła się jako Niewadzka, młodsze panienki nazywały się Orszeńskie, a piękna brunetka – Joanna Podborska. Po chwili spytała, czy Judym zna kogoś o tym nazwisku z Wołynia, lecz mężczyzna wyjaśnił, że pochodzi z Warszawy, gdzie studiował medycynę. Jego ojciec był szewcem i miał warsztat przy ulicy Ciepłej. Wanda była zaskoczona, w jaki sposób syn szewca został lekarzem. Starsza dama podziwiała odwagę Judyma, który otwarcie wyjawił swoje pochodzenie. Judym uśmiechnął się ironicznie i zapytał Joannę, jakie wrażenie zrobił na niej posąg Wenus. Dziewczyna zarumieniła się, zawstydzona, a panna Natalia odparła, że bogini jest prześliczna. Po jakimś czasie znaleźli się w Sali, gdzie stała rzeźba „Amor i Psyche”, w milczeniu podziwiali posągi. Judym ze smutkiem stwierdził, że jego rola została już wypełniona i nie może dłużej towarzyszyć damom. Nieoczekiwanie dla niego pani Niewadzka zapytała o najwygodniejszy transport do Wersalu. Wyjaśnił, że mogą jechać tramwajem. Zaproponował, że sprawdzi połączenie i szybko odszedł. Kiedy wrócił z informacjami, panna Wanda oznajmiła, że jedzie z nimi. Niewadzka przeprosiła za zachowanie wnuczki, lecz Judym powiedział, że z ogromną przyjemnością będzie im towarzyszył. Poczuł sympatię do młodszej Orszeńskiej, choć ponownie pomyślał, że wtargnął do towarzystwa poznanych pań. Rozumiał doskonale swoją niższą pozycję społeczną. Po wyjściu z muzeum Judym pożegnał się z paniami i oddalił się. Jadąc omnibusem w stronę Vincennes rozmyślał o zdarzeniu, które uznał za wyjątkowo szczęśliwe. Po raz pierwszy zbliżył się do dam z towarzystwa, o których marzył będąc studentem. Nazajutrz obudził się wcześniej niż zazwyczaj, około dziesiątej ruszył pieszo w stronę stacji. Z niepokojem oczekiwał przybycia nowych znajomych. Powróciły wspomnienia domu rodzinnego, brudnej kamienicy, w której mieszkał z rodzicami. W tej chwili o rodzinie i jej życiu myślał jak o czymś zupełnie obcym i odległym. Panie, które poznał poprzedniego dnia, stały się dla niego kimś bliskim i żałował, że nie nadchodzą. Postanowił jechać do Wersalu, ukłonić się im z daleka i wyminąć. Sądził, że nie przyszły na umówione spotkanie ze względu na jego pochodzenie. Nieoczekiwanie usłyszał głos Wandy, odwrócił się zaskoczony, dostrzegając starszą damę, panny Orszeńskie i Podborską. Wesoło rozmawiając, wsiedli do tramwaju. Zapytał pannę Natalię, co spodobało się jej w Paryżu. Dziewczyna z uśmiechem odparła, że podoba się jej wszystko, co sprawia przyjemność. Wanda odpowiedziała podobnie jak siostra i uprzedzając pytanie Tomasza, wyjaśniła, że Joasi podobały się posągi. Drwiła z lekarza, że do tej pory nie widział jeszcze „Rybaka”, choć jest znawcą i paryżaninem. Mężczyzna odpowiedział, że jest jedynie pospolitym chirurgiem. Po chwili przypomniał sobie, że przed rokiem widział wspomniany obraz i wrażenie, jakie wywierał na oglądających. Pamiętał piękne damy, płaczące ze wzruszenia i westchnienia tłumu. Nagle zaczął padać deszcz i Judym zasłonił panie swoją osobą. Tramwaj zajechał na plac przed pałacem wersalskim. Tomasz zaczął torować swym towarzyszkom drogę wśród tłumu zwiedzających w pewnym momencie panna Natalia przytuliła się do niego. Popatrzył na nią rozmarzony i wtedy śmiało spojrzała mu prosto w oczy. Deszcz z wolna przestał padać, Judym podał ramię babci Niewadzkiej i ruszyli do Wersalu. Po jakimś czasie oprowadzał panie znużony, gdyż już wcześniej zwiedzał pałac. Judym śledził wzrokiem piękną pannę Podborska, która starała się ukryć doznawane wrażenia. W drodze powrotnej zatrzymali się w Saint-Cloud. Zachwycone panie patrzyły na panoramę Paryża. Młody chirurg z uwagą przyglądał się Joannie, zastanawiając się, kogo mu przypomina. Na dworcu Saint-Lazare rozstał się z damami. Niewadzka powiadomiła go, że następnego dnia wyjeżdżają do Trouville, a stamtąd do Anglii. Pożegnał je ostentacyjnie i trochę już zmęczony wrócił do swojego mieszkania. Streszczenie rozdziału - W pocie czoła Od tych wydarzeń minął rok. Jednego z ostatnich dni czerwca Tomasz Judym obudził się w Warszawie. Dochodziła dziesiąta rano i przez otwarte okno usłyszał hałas, dobiegający z ulicy Widok. Wyjrzał na dziedziniec, obserwując stróża, który coś tłumaczył damie w czarnej mantylce. Czuł się młody i silny, choć zmęczony po podróży z Paryża.. Wsiadający do pociągu ludzie niczym nie różnili się od Francuzów, co napawało lekarza optymizmem. Po długim śnie z radością witał widok Warszawy. Natychmiast pomyślał o krewnych. Odczuł konieczność odwiedzenia ich, by ujrzeć znajome twarze. Wyszedł z hotelu i ruszył wraz z tłumem. Po jakimś czasie znalazł się na ulicy Ciepłej. Tu i ówdzie chodzili roznosiciele wody sodowej. Jedna z roznosicielek, odarta niemal do naga, stała pod murem. Na trotuarze siedziała stara, schorowana Żydówka, sprzedająca gotowany bób, groch, fasolę i ziarna dyni. Z prawej i lewej strony mieściły się sklepiki. Dalej widać było otwarte okna pracowni. Zewsząd wyglądały twarze ludzkie – chore, chude, zobojętniałe na swój los, pokryte plamami. Judym szedł szybko, mrucząc coś do siebie. Z dala dostrzegł bramę kamienicy, w której niegdyś mieszkał i zbliżył się do niej z uczuciem „fałszywego wstydu”. Pomyślał, że będzie musiał witać się z ludźmi niższego stanu, wszedł i skierował kroki do oficyny. Stanął przed drzwiami, prowadzącymi na poddasze i zapukał. Nikt mu jednak nie odpowiedział, a z drzwi sąsiednich wychyliła się trzynastoletnia dziewczynka, wyjaśniając, że przed chwilą widziała ciotkę i ktoś musi być w domu. W tej samej chwili ktoś zaczął krzyczeć i przeklinać. Dziecko odparło, że to babka, wariatka. Judym z zaciekawieniem zajrzał do środka i w kącie dostrzegł kobietę, przywiązaną do haka. Instynktownie wycofał się i zaczął wypytywać dziewczynkę, czemu nie oddadzą babki do szpitala. Odrzekła, że nie ma miejsc, a poza tym nie mają pieniędzy, by płacić za jej pobyt. Judym uciekł po schodach. Na dziedzińcu ujrzał gromadę dzieci i ciotkę Pelagię, od lat mieszkającą u brata Tomasza, Wiktora. Odczuwał odrazę i politowanie. Ciotka cmoknęła go we włosy, pytając, kiedy przyjechał. Wyjaśnił, że wrócił poprzedniego dnia i zaczął dopytywać o Wiktora. Usłyszał, że brat pracuje w fabryce, a w wolnych chwilach czyta książki. Ciotka poinformowała go, że Wiktor rzadko bywa w domu i czasami znika na kilka dni. Tomasz obiecał, że wróci wieczorem, lecz w końcu zapytał o adres fabryki, w której pracowała bratowa. Szybko oddalił się z tego miejsca i ruszył w stronę przedmieścia, do fabryki cygar. strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 -
Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Ludzie bezdomni W „Ludziach bezdomnych” Żeromski posługuje się bardzo często symbolem. Stykamy się z nim już w pierwszym rozdziale pierwszego tomu, gdy główny bohater przygląda się z zachwytem w paryskim muzeum posągowi Wenus z Milo, będącym symbolem radości i urody życia. Wenus z Milo to starożytna marmurowa rzeźba z końca II wieku przedstawiająca grecką boginię miłości. Rzeźbę, nazywaną również torsem Afrodyty, znaleziono na wyspie Milo w 1820 roku, a obecnie jest ozdobą zbiorów muzeum w Luwrze. Kolejnym symbolem jest obraz „Rybak” (właściwy tytuł brzmi „Ubogi rybak”), autorstwa francuskiego malarza Puvis de Chavannes’a, ukazujący społeczną krzywdę i niesprawiedliwość. Czytamy o nim w tym samym rozdziale, w momencie, gdy Judym przypomina sobie jego wygląd, ponieważ miał okazję go już podziwiać w Galerii Luksemburskiej: „Z czasem wszystko, co stanowi samo malowidło, szczególną rozwiewność barw, rysunek figur i pejzażu, prostotę środków i całą jakby fabułę utworu, przywaliły inne rzeczy i zostało tylko czujące wiedzenie o czymś nad wszelki wyraz bolesnym. Wspomnienie owo było jak mętne echo czyjejś krzywdy, jakiejś hańby bezprzykładnej, której nie byliśmy winni, a która przecie zdaje się wołać na nas z ziemi dlatego tylko, że byliśmy jej świadkami. Panna Joanna, która rzuciła pytanie o "Rybaka", siedziała na końcu ławki za obydwiema panienkami i babcią. Czekając odpowiedzi wychyliła się trochę i uważnie przyglądała Judymowi. Ten, z konieczności, patrząc w te oczy jasne, prawdziwie jasne, podniecony ich wynurzeniem zachwytu, które zastępowało w zupełności tysiąc słów opisu płótna Puvis de Chavannes'a, zaczął przypominać sobie nawet barwy, nawet pejzaż. Uniesienie tych oczu zdawało się przytaczać mu obraz, podpowiadać dawno zatarte wrażenie. Tak, pamiętał... Chudy człowiek, a właściwie nie człowiek, lecz antropoid z przedmieścia wielkiej stolicy, obrosły kłakami, w koszuli, która się na nim ze starości rozlazła, w portkach wiszących na spiczastych kościach bioder, stał znowu przed nim ze swą podrywką zanurzoną w wodę. Oczy jego spoczywają niby to na pałąkach trzymających siatkę, a jednak widzą każdego człowieka, który przechodzi. Nie szukają współczucia, którego nie ma. Ani się żalą, ani płaczą. "Oto jest pożytek wasz ze wszystkich sił moich, z ducha mojego..." - mówią doły jego oczu zapadłych. Stoi tam ten wyobraziciel kultury świata, przerażający produkt ludzkości”. Żeromski celowo umieścił te kontrastowe symbole w jednym rozdziale, chcąc ukazać wrażliwość bohatera zarówno na piękno i harmonię, jak i nędzę otaczającego świata. Te dwa rekwizyty to symbole zupełnie różnych stron rzeczywistości. Posąg Wenus z Milo uosabia całą urodę świata, jego harmonię, delikatność, ulotność i kruchość. Jest znakiem proporcji, ładu i miłości. Jej całkowitym przeciwieństwem jest z kolei obraz Puvis de Chavannes’a. „Ubogi rybak” symbolizujący ciemne strony egzystencji w świecie, czyli to, czego staramy się wszelkimi sposobami unikać (cierpienie, ból, poniżenie). Innym przykładem symbolu jest kwiat tuberozy – metafora bezużytecznego piękna, do którego bohater porównuje postawę i życie utracjusza i amanta Karbowskiego (rozdział ósmy, tom I): „Wszystko w Karbowskim zdało się Judymowi doskonałym i logicznym, nawet jego karciarstwo i szacherki Nie przywiązywał do tego wszystkiego wagi, jak nie przywiązujemy wagi do niczego oprócz piękności patrząc na tajemniczy kwiat tuberozy. »Przecie - myślał Judym - taki kwiat jest owocem Bóg wie jakich trudów, wydatków, zachodów, jest bezużyteczny i szkodliwy, gdy go porównać ze źdźbłem tymotejki, kłosem żyta albo kwiatem koniczyny, a przecież komuż by przyszło do głowy deptać go za to nogami...«". Tuberoza to ozdobna bylina o lejkowatych, woskowo-białych i silnie pachnących kwiatach. W utworze występuje motyw krzyku pawia – symbolu śmierci i zwiastuna nieszczęścia. W rozdziale „Asperges me…”, gdy Tomasz Judym odwiedza schorowaną panią Daszkowską, dwukrotnie słyszy wrzask ptaka, który przeraża go. Staje się świadomy swej bezradności w obliczu nieubłaganej śmierci zbierającej swe żniwo nawet wśród tak dobrych i dzielnych kobiet, jak jego nowa 1 2 Szybki test:Obraz „Rybak” autorstwa Puvis de Chavannes’a w powieści symbolizuje:a) ciężką pracę fabrykantówb) społeczną krzywdę i niesprawiedliwośćc) piękno ludzkiego ciaład) siłę witalną człowiekaRozwiązanieProletariacka nędza i bogactwo klasy posiadającej są w powieści przedstawione za pomocą:a) kontrastub) porównaniac) metaforyd) symboluRozwiązanieImpresjonizm w "Ludziach bezdomnych" widoczny jest głównie:a) w pokazaniu dramaturgii akcjib) w opisach architektonicznychc) w zakończeniu powieścid) w opisach przyrody i psychiki bohaterówRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły: Partner serwisu: kontakt | polityka cookies
Wenus z Milo - symbol piękna harmonii i szczęścia. W powieści odzwierciedla piękno świata ludzi bogatych, świata do którego chciał należeć Judym. Rybak - obraz francuskiego malarza, symbolizujący ludzkie cierpienie, nędzę i krzywdę społeczną. W powieści stanowi kontrast w zestawieniu z rzeźbą Wenus i symbolizuje świat ludzi biednych. Kwiat tuberozy - symbol bezużytecznego piękna. Został do niego porównany Karbowski - lekkoduch, kanciarz, człowiek z towarzystwa, który poza własnymi potrzebami, nie dostrzega nic artykuł aby odblokować treśćWenus z Milo - symbol piękna harmonii i szczęścia. W powieści odzwierciedla piękno świata ludzi bogatych, świata do którego chciał należeć Judym. Rybak - obraz francuskiego malarza, symbolizujący ludzkie cierpienie, nędzę i krzywdę społeczną. W powieści stanowi kontrast w zestawieniu z rzeźbą Wenus i symbolizuje świat ludzi biednych. Kwiat tuberozy - symbol bezużytecznego piękna. Został do niego porównany Karbowski - lekkoduch, kanciarz, człowiek z towarzystwa, który poza własnymi potrzebami, nie dostrzega nic wypracowaniaEmigracja w "Ludziach bezdomnych"“Ludzie bezdomni” młodopolska powieść Stefana Żeromskiego zawierająca w sobie elementy różnych epok: naturalizm, obecny w opisach fabryk, symbolizm sam jej tytuł jest symbolem ponieważ autor nadał bezdomności ukryte znaczenie. Utwór porusza także problemy społeczne takie jak: kryzys, wyzysk, samotność bieda, czy konieczność emigracji ta ostatnia jest obecna w życiu każdego bohatera i powoduje tytułową bezdomność. Wiktor Judym to starszy brat Tomasza mieszka w ciasnym mieszkaniu w Warszawie przy ulicy Cieplnej razem z żoną Teosią, dwójką dzieci i domu w „Panu Tadeuszu” i „Ludziach bezdomnych”Pojęcie domu w „Panu Tadeuszu” a „Ludziach bezdomnych” pojmowane jest zupełnie inaczej i konotuje różne skojarzenia. W dziele Adama Mickiewicza dom kojarzony jest bardzo pozytywnie, to ostoja rodzinnego ciepła i tradycji dająca poczucie bezpieczeństwa. Tadeusz wraca do dworku w Soplicowie z radością, szuka w nim wspomnień z dzieciństwa. U Mickiewicza dom to także miejsce ściśle materialne, w którym każdy mebel czy przedmiot ma swoją historię. Portrety wiszące na ścianach domu Tadeusza przedstawiały wielkich polskich patriotów i były nauką o dziejach fabryki,huty oraz kopalnie w ,,Ludziach bezdomnych" Stefana Żeromskiego to postęp i nowoczesność czy piekło dla pracujących tam ludzi?-PodsumowanieFabryki,huty oraz kopalnie w ,,Ludziach bezdomnych" z jednej strony są piekłem dla pracujących tam ludzi ale z drugiej nowoczesnością i pracy powinno być dla pracujących przyjemnym miejscem,lecz w powieści Stefana Żeromskiego tak nie jest. Miejsce pracy odstrasza, pracuje sie tam źle i niekomfortowo, do tego pracujący są wykorzystywani, nie mają pomocy lekarskiej oraz dostają mało pieniędzy za ciężką drugiej strony jednak opisy maszyn, które są potęgą świadczą o nowoczesności i postępie w EMIGRANTA W „LUDZIACH BEZDOMNYCH” STEFANA ŻEROMSKIEGO. ROZWIŃ TEMAT, ANALIZUJĄC PODANY FRAGMENT. WYKORZYSTAJ WIEDZĘ O INNYCH BOHATERACH UTWORU, ZWRÓĆ UWAGĘ NA PRZYCZYNY powieści „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego obrazuje doskonały przykład politycznego i społecznego emigranta. Jest nim Wiktor Judym, brat głównego bohatera Tomasza. Jest to człowiek spracowany, niepokorny, a także zbuntowany. Nie potrafi ugiąć się przed zwierzchnikami i pracodawcami. Postawa ta jest spowodowana okropnymi warunkami pracy. W zakładach unosił się dym, pomieszczenia były ciasne, a pracownicy byli narażeni na utratę życia, ponieważ obowiązki bezpieczeństwa i higieny pracy były nieprzestrzegane. Mimo tak ciężkich realiów, robotnicy nadal byli nazywani bezmyślnymi maszynami, które jedynie wykonują polecenia, a pensja nie pozwoliła na utrzymanie w „Ludziach bezdomnych” Stefana ŻeromskiegoJedną z najbardziej znanych książek Stefana Żeromskiego są “Ludzie bezdomni”. Tytuł może mieć wielorakie znaczenie. Nie posiadać domu nie znaczy wyłącznie “nie mieć gdzie mieszkać”. Słowo dom można odczytać na wiele sposobów; dom jako ostoja, dom jako rodzina, dom jako prywatna ojczyzna czy wreszcie w dosłownym znaczeniu: dom jako budynek. Którą bezdomność chciał Żeromski przedstawić w swoim utworze? Analizowany fragment przedstawia rozmowę Judymowej ze swoim mężem Wiktorem. Scena przedstawia pożegnanie. Wiktor wyjechał w poszukiwaniu nowej pracy, żona wraz z dziećmi pojechała razem z nim, by zaraz potem wracać.
Powieść Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni” napisana została w okresie pozytywizmu. Jednak widać w niej również zapowiedź estetyki młodopolskiej. Objawia się to między innymi w bardzo intensywnym wykorzystaniu w dziele symboli. Autor komentuje za ich pomocą akcję i poczynania bohaterów. Ważna symbolika pojawia się już w pierwszym rozdziale „Ludzi bezdomnych”. Widzimy w nim młodego Tomasza Judyma, głównego bohatera. Zwiedza on Luwr i przygląda się dwóm dziełom – Wenus z Milo i francuskiemu współczesnemu płótnu, przedstawiającemu rybaka. Co to oznacza i dlatego Żeromski wybiera akurat tę rzeźbę i ten obraz? Wenus z Milo budzi jasne skojarzenia. To klasyczna sztuka, wspaniałe dziedzictwo starożytności. A te już od średniowiecza uchodzą za przejaw poczucia dobrego smaku, wyczucia harmonii i ładu. To wręcz całe piękno świata, skupione w kawałku wyrzeźbionego marmuru! Jakimż kontrastem jest więc obraz z rybakiem! Ukazuje on człowieka pełnego bólu i trosk, trudzącego się, by zarobić na życie. Nie ma co się oszukiwać – rybak nie wzbudza zachwytu, jest brzydki, w jego zmęczonych rysach nikt nie odnajdzie zapisanego przedwiecznego piękna. Ale zasługuje on też na współczucie – właśnie z powodu swej pokraczności i cierpienia. Tomasz Judym znajduje się między tymi dziełami i nie ma świadomości, że symbolizują one dwa bieguny jego duszy. Z jednej strony Judym jest więc dzieckiem warszawskiej biedoty, które zdobyło edukację i ma szansę wejść do klas wyższych. Może się dorobić, czytać mądre książki, nosić piękne stroje i poślubić wyrafinowaną kobietę – jest więc „rybakiem”, który pragnie znaleźć się w towarzystwie „Wenus”, wręcz stać się „Wenus”. Z drugiej wszakże strony, wydaje się, że zachwyt nad pięknem starożytnej rzeźby nie jest tak silny, jak współczucie, które bohater odczuwa dla cierpiącego człowieka. Wenus to piękno nieludzkie, doskonałe, ale odległe – cierpiący ludzie są na wyciągniecie ręki i błagają o pomoc. W tej scenie widzimy już przyszłe losy Judyma. Klamra kompozycyjna zamyka powieść – na końcu pojawia się kolejny symbol, rozdarta sosna. I ona ukazuje wewnętrzne problemy bohatera. Różnica jest taka, że w muzeum dylematy nie były tak wyraźne – rozdarta sosna mówi nam zaś jasno, że do tego czasu Judym zaczął odczuwać z ich powodu prawdziwe cierpienie. Symbolizm jest istotny w „Ludziach bezdomnych”. Pozwala nam lepiej poznać wnętrze głównego bohatera. Dzięki Wenus z Milo, rybakowi i rozdartej sośnie znacznie łatwiej zrozumieć dylematy Judyma i wczuć się w jego położenie. Rozwiń więcej
ludzie bezdomni wenus z milo